Beauty mini haul


Ostatnio skusiłam się dwa produkty z zupełnie nowej dla mnie firmy.
Orientana to kosmetyki bez chemii, sztucznych zapachów i barwników. No rewelacja - pomyślałam. Przewijała się co jakiś czas na blogach lecz nigdy specjalnie mnie nie zainteresowała. Do czasu, gdy trafiłam na informację o maśle shea. Że niby świetnie uelastycznia skórę i zwalcza cellulit. Cellulit- właśnie,  tu zapaliło mi się zielone światło - jak przyczynia się do zmniejszenia (choć odrobinę) tej okropnej pomarańczowej skórki, to muszę wypróbować. Tak więc zamówiłam, ale nie ze strony producenta, tylko z empiku (o dziwo sprzedają tam teraz kosmetyki i perfumy:o), bo nie chciało mi się bawić w płacenie za przesyłkę, a tak miałam dostawę do wybranego salonu za free. Przy okazji skusiłam się też na peeling do twarzy.


Peeling ma śmieszną żelowato-glutowatą konsystencję, ale jest całkiem przyjemny w użyciu (użyłam już dwa razy). Masaż twarzy jest delikatny i jestem pewna, że nie podrażni nawet bardzo wrażliwej skóry. Ma przyjemny, świeży  lekko męski(?) zapach. Zdecydowałam się na wersję algi filipińskie i zielona herbata. Póki co nie żałuję. Poniżej opis producenta i skład. Koszt: 24 zł.




To masło to dla mnie niesamowicie pozytywne zaskoczenie. Nigdy nie pomyślałam, że masło może być tak przyjemne w użyciu i tak pięknie pachnieć! Wersja, którą zamówiłam to jaśmin i zielona herbata. Jaśmin jakoś nie zbyt dobrze mi się kojarzył, ale muszę przyznać, że w takiej formie to ja go kupuję;d Masło jest mega nawilżające, pozostawia na skórze film z olejków - nie każdy może to lubić, mi nie przeszkadza. Pod wpływem ciepła dłoni granulki masła shea rozpuszczają się i wnikają w naszą skórę. Używam go rano i wieczorem na uda i pupę (bo kupiłam je właśnie z myślą o tych problematycznych miejscach). Uczta dla ciała i zmysłów! Jestem tylko ciekawa jak z wydajnością (myślałam, że słoiczek będzie większy; nie wiem-może nie doczytałam, że to tylko 100 ml;/ ). Dam znać jak mi się skończy:) Koszt: 40 zł.



Po odbiorze paczki w empiku wstąpiłam na chwilę do Organique i wyszłam z maseczką algową z papają. Jestem po dwóch użyciach i myślę, że to naprawdę fajna, odświeżająca maska. Jest to jedna z tych maseczek, które się zrywa/ściąga z twarzy. Mam problem tylko z dokładnym wymieszaniem proszku z wodą, bo gdy nakładałam ostatnio na twarz, to widać było grudki.. Muszę dopracować strategię;p Koszt 22 zł.

SO FAR SO GOOD. Bardzo jestem rada z tych moich zakupów. Na pewno dam znać co o nich myślę po dłuższym czasie.

0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Blogger news

Blogroll

About