Bubel i jego następca

Po tym jak ostatnio chwaliłam się moim 'przyrządem' do szorowania ud, chcę Wam pokazać jakie to badziewie. Nie byłam systematyczna (o nie, tak nie wygląda masażer po miesiącu codziennego stosowania), a zaledwie po dwóch tygodniach nieregularnego. Zawsze kiedy mocniej przyłożyłam się do masażu - wtedy wypadały drewniane wypustki. Oczywiście można się bawić w ich zaklejenie czy tam wsadzanie za każdym razem jak pouciekają po łazience, ale szczerze - jest to bardzo upierdliwe. Nie polecam naprawdę...
Następcą drewnianej szczotki jest ta wykonana z plastiku (też z rossmanna). Jestem po pierwszym użyciu i muszę powiedzieć, że jest o wiele delikatniejsza niż poprzednia, co dla mnie nie znaczy, że to lepiej, bo wolałam zdecydowanie mocniej pomęczyć moje uda:) Mam mieszane uczucia. Jeszcze nie znalazłam idealnej szczotki do masażu, ale zadowolę się tym co mam. Ważne żeby masaż był systematyczny - co nie zawsze mi się udaje. Swoją drogą niezłe mięśnie można wyrobić przy takim codziennym szczotkowaniu po 10 minut każde udo. Ręce bolą jak cholera:D



0 komentarze:

Prześlij komentarz

 

Blogger news

Blogroll

About